wtorek, 25 grudnia 2018

Fragmenty konferencji ks. Dominika Chmielewskiego, o cierpieniu cz.1




 Szczęść Boże. Ostatnim tematem na moim blogu, było cierpienie i jego sens, w naszym życiu.
Było to spojrzenie na temat, okiem świeckiej kobiety, która sama, na co dzień zmaga się z chorobą.
Tym razem, zobaczcie, co na ten temat mówi znany wszystkim ks. Dominik Chmielewski. Cierpienie okiem kapłana... A są to fragmenty homilii i konferencji wygłoszonych przez ks. Dominika Chmielewskiego SDB podczas Forum Charyzmatycznego „Maryja Gwiazda Ewangelizacji” w Szczecinie, w maju 2017 r.


1. Każda łaska jest za darmo, ale współpraca z łaską drogo kosztuje.


Wielu z nas nie rozumiejąc współpracy z łaską uprawia cierpiętnictwo na poziomie nieustannego podnoszenia się na krzyżu, opadaniu w bólu i cierpieniu – i tak przez całe życie. Wielu z nas nie jest nauczonych jak zmartwychwstawać w krzyżu, jak przejść przez bramę bólu i cierpienia i zawołać tak jak święci, którzy wyszli z tego cierpienia i wołali – co jest dla nas absurdem, co jest alogiczne – „Chcę więcej!” – „Chwały?” – „Cierpienia!” I to jest szokujące, bo my wszyscy uciekamy od cierpienia jak najdalej. Boimy się cierpienia. Nasz Pan Jezus Chrystus przyszedł po to, aby zwyciężyć lęk przed śmiercią, lęk przed cierpieniem, lęk przed bólem...


Każda łaska jest za darmo, ale współpraca z łaską bardzo drogo kosztuje. Ale kiedy dojdzie się do uzyskania maksimum z tej łaski, nawet jeśli to ma być 30%, nawet nie 60, nawet nie 100, ale przyniesienie owocu w wysokości 30%, to kiedy patrzysz w tył, to mówisz: „Śmieszna była cena za tę łaskę. Na początku wydawała mi się drogo kosztująca ta łaska, ale kiedy wyciągnąłem dzięki mocy Ducha Świętego i współpracy z Matką Bożą maksimum z tej łaski, widzę, że ta cena jest tak naprawdę śmiesznie mała. I to prawie nic kosztuje”. Tylko o tym można dopiero świadczyć na końcu, kiedy zmartwychwstanie się po przejściu przez bramy cierpienia.


Kiedy na początku 2017 r. głosiłem w różnych miejscach na świecie misje fatimskie, to zaczynałem często od takiego pytania: „Czy chcielibyście, żeby wam, tak jak dzieciom fatimskim, objawiła się Matka Boża?” Wszyscy podnosili ręce do góry: „Tak, chcemy zobaczyć Matkę Bożą. Ach, co by to była za łaska, byśmy mogli Ją zobaczyć!” Dobrze, więc widzimy Matkę Bożą, Ona przychodzi do nas i zadaje pierwsze pytanie, które zadała dzieciom: „Czy chcecie przyjąć każde cierpienie, które Bóg będzie chciał na was zesłać?” –„Ręka do góry, kto będzie chciał powiedzieć Matce Bożej – ‘taaak!’?” I patrzę, w kościele, powoła rączek w dół. Jak my przy pierwszym pytaniu Matki Bożej mówimy już nie, to bez sensu, abyśmy szli dalej w kolejnych odsłonach tajemnic fatimskich, jeśli my już na początku pękamy i odpuszczamy.


Muszę przyznać, że ja w sercu też często opuszczałem tę rączkę, bo tak samo jak każdy z was boję się cierpienia. Jak każdy z was pozwalam czasem lękowi w taki sposób wyobrażać sobie dramat cierpienia i uciec jak najdalej, i mam ochotę powiedzieć Matce Bożej: „Nie, nie chcę. Jeszcze nie teraz. Może kiedyś, ale teraz nie”.



2. W środku cierpienia odkryjesz niebo.


Matka Boża mówi, że jeśli Bóg chce na nas zesłać cierpienie, są to Boże cierpienia, które są innymi cierpieniami, które zsyła na nas demon. I jedną z niesłychanie ważnych umiejętności w życiu duchowym jest umiejętność rozróżniania duchów, które cierpienie jest od Boga, a które od demona. To cierpienie od Boga powoduje, że wzrastamy nieprawdopodobnie w intymności z Nim. Choć na początku bardzo boli i tego nie rozumiemy, ale efektem tego jest taka osobista relacja z Nim i taka intymność z Nim, i takie doświadczenie Jego obecności w tobie, że mówisz: „Boże, dzięki Ci za to cierpienie bo dzięki niemu doświadczam Ciebie jak nigdy dotychczas”. Kiedy przychodzi cierpienie od demona, ono niszczy w tobie wszystko. Efektem tego cierpienia jest cierpiętnictwo, użalanie się nad sobą, rozpacz, zwątpienie, niewiara – po prostu piekielne uczucia, które zaczynają rodzić się w tobie. Bóg tego cierpienia nie chce i trzeba nauczyć się rozróżniać to cierpienie.


Miriam, Mała Arabka mówi, że kiedy przychodzi demon ze swoimi chorobami i ze swoim atakiem na ciebie i ze swoim cierpieniem to wchodzisz w ciemność, która jest piekłem w twoim życiu, nienawiścią do Boga, zwątpieniem, niewiarą na poziomie rozpaczy. Kiedy przychodzi Bóg – wcześniej daje ci łaskę cierpienia. Musisz to zrozumieć. Kiedy my mówimy o cierpieniu to musimy mieć cały czas w głowie, że to cierpienie musi poprzedzać łaska cierpienia, czyli chrzest w miłości Ojca do ciebie. W środku cierpienia, jeśli jest to cierpienie od Boga, odkryjesz niebo w sposób ponadnaturalny. Będzie bolało, ale na dnie serca będziesz przeżywała nieprawdopodobną radość i intymność z Bogiem i po cierpieniu będzie przejście na taki poziom doświadczenie Boga jaki nigdy wcześniej nie miałaś.


Chrześcijaństwo to nie jest cierpiętnictwo. Chrześcijaństwo to jest przechodzenie do zmartwychwstania. Chrześcijaństwo to jest chrzest w miłości Ojca, który zaprasza ciebie, czy chcesz razem z Nim zbawiać świat? Wchodzi z tobą w cierpienie, w którym daje ci ponadnaturalne łaski radości i pokoju. I kiedy wychodzi z tobą z tego cierpienia – mówi Słowo Boże: z pustyni, gdzie On mówi do twojego serca –  wychodzisz wsparty na Oblubieńcu w nowej jakości, intymności o jakiej nigdy nie marzyłeś. A Maryja Gwiazda Ewangelizacji będzie cię chronić w tej całej drodze i relacji, do której zostałeś, zostałaś stworzona. I zobaczysz, że Ona w największych ciemnościach będzie latarnią morską, która będzie świecić. I tylko się Jej trzymaj za rękę!


Cdn.







Korzystając z okazji, że dzisiaj Boże Narodzenie, pragnę Wam, moi drodzy czytelnicy złożyć serdeczne życzenia: błogosławionych Świąt, upływających we wspaniałej atmosferze i nigdy nieprzemijającej wiary w to, że każdy kolejny dzień, może być jeszcze piękniejszy.
Niech w waszych sercach narodzi się Dzieciątko Jezus, i trwa w nich na wieki, wieków. Amen. 

2 komentarze:

  1. Szczęść Boże
    Może napiszę z swojego doświadczenia o cierpieniu.
    Podczas trwania bólu,cierpienia trochę się ,,burzyłem,stawiałem'' ale z czasem przemyślałem swoje postępowanie i zaufałem Bogu.Wiele osób się modliło,były też msze za mnie.Bóg wysłuchał tych próśb i teraz jest dobrze(a jak długo Bóg wie).
    Teraz już po wszystkim mogę powiedzieć że byłem dotknięty łaską Bożą.Zrozumiałem że to cierpienie,ból nauczyły mnie inaczej patrzeć na ludzi,świat.Widocznie potrzebowałem takiego doświadczenia by zrozumieć lepiej wiarę,zbliżyłem się do Boga więcej jak przed tym wszystkim.
    Teraz mogę powiedzieć że dziękuję Bogu za to doświadczenie bo było warto.

    OdpowiedzUsuń
  2. Szczęść Boże...Ciężar Jego jest słodki,a brzemię lekkie.Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

    OdpowiedzUsuń

Zachęcam do pozostawiania komentarzy.Dzięki dyskusji na katolickim blogu,możemy nawzajem budować się w wierze,a blog,który prowadzę na większą chwałę Bożą będzie wciąż żywy.

Dwa świadectwa ku pokrzepieniu w wierze.

Świadectwo o wstawiennictwie bł. Anieli Salawy.  Mam na imię Wiktoria, mam 29 lat i jestem z okolic Kielc. Chciałabym się podzie...