środa, 17 lipca 2024

Cierpienia św. Rafki i szósta rana ramienia Chrystusa.


Od zawsze święte kobiety, które dużo cierpiały dla Pana Jezusa były mi bardzo bliskie. 
Na św. Rafkę wskazał mi Pan Bóg podczas modlitwy. 
Rzeczywiście jej miłość do cierpienia zadziwia, ale i pociąga, a już na pewno dużo uczy.

Być może jest nam to trudno zrozumieć, ale marzyła o noszeniu krzyża wspólnie z Jezusem.
W październikową niedzielę 1885 roku długo i gorąco modliła się przed ołtarzem. Pytała Chrystusa „Dlaczego mnie nie odwiedzasz przez choroby? 
W tym właśnie momencie poczuła ogromny ból nad oczami, rozsadzający czaszkę. Zaczęła stopniowo tracić wzrok. Rafka, ciesząca się dotychczas doskonałym zdrowiem, nagle ciężko zaniemogła. Ale gorąco dziękowała w modlitwie za ten dar cierpienia, który trwał wiele lat.

Św. Rafka mówiła, że Bóg może uczynić nieskończenie więcej, niż prosimy czy rozumiemy. 
Ostatnie lata życia spędziła przykuta do łóżka. Na prawym ramieniu miała bolesną i głęboką ranę, spowodowaną deformacją obojczyka, który przebił się przez skórę. Rana krwawiła przez pięć lat.
Święta nie narzekała, ale powtarzała: "W jedności z raną na ramieniu Jezusa". Mówiła siostrom, aby nie zapominały o szóste Ranie na ramieniu Jezusa, na którym niósł ciężki krzyż naszych grzechów". Aby uczcić szóstę Ranę Pana, odmawiała sześć razy Ojcze nasz i Zdrowaś Maryjo. My również możemy oddać cześć szóstej Ranie Chrystusa, tak jak uczyła św. Rafka.

Jej słowa: "Jestem w niebie, bo cierpię z Chrystusem" świadczyły o tym, że była szczególnie zjednoczona z ukrzyżowanym Oblubieńcem.

Św. Jan Paweł II powiedział o św. Rafce:„Świadectwo tej libańskiej zakonnicy pozostaje źródłem ufności dla wszystkich skrzywdzonych. Żyła zawsze w ścisłej więzi z Chrystusem i tak jak On nigdy nie zwątpiła w człowieka”.

Rafka jest szczególną orędowniczką osób cierpiących, które z ufnością proszą za jej wstawiennictwem o ulgę w cierpieniu oraz o zdrowie.

Tak więc idąc za jej przykładem nie zapominajmy o szóstej ranie na ramieniu Jezusa. 
W rocznikach opactwa z Clairvaux czytamy o widzeniu, które św. Bernard miał podczas głębokiej modlitwy. Zapytał wtedy Jezusa o to, która rana sprawiła Mu największy ból. Jezus odpowiedział:
"Miałem głęboką ranę na swoim ramieniu, która powstała od dźwigania krzyża. Była ona bardziej bolesna niż inne, jednak nie była dostrzegana przez ludzi.Oddawaj cześć tej Ranie, a dam ci wszystko, o co przez nią poprosisz. A co się tyczy wszystkich, którzy będą czcić tę Ranę, odpuszczę im wszystkie grzechy powszednie i nie będę już wspominał grzechów śmiertelnych."

Modlitwa do Najświętszej Rany Ramienia Jezusa:

O Umiłowany Jezu, łagodny Baranku Boży,
ja, nędzny grzesznik, pozdrawiam i czczę Najświętszą Ranę na Twoim ramieniu, na której dźwigałeś Swój ciężki krzyż, który tak rozdarł Twoje ciało i odsłonił Twoje kości, że zadał Ci cierpienie większe niż jakakolwiek inna rana Twojego Najświętszego Ciała.

Uwielbiam Cię, o Jezu Boleściwy, chwalę Cię i wywyższam.

Dziękuję Ci za Twoją najświętszą i bolesną Ranę, błagając Cię przez niezmierny ból, którego doświadczyłeś i przez miażdżący ciężar Twojego krzyża, abyś ulitował się nade mną, grzesznikiem, wybaczył mi wszystkie moje ciężkie i powszednie grzechy i prowadził mnie do nieba drogą Twojego krzyża. Amen.

Dodajmy jeszcze: św. Rafko kontemplująca szóstą ranę ramienia Chrystusa - módl się za nami!

sobota, 6 lipca 2024

Bł. Karolina Kózkówna - córka polskiej ziemi.


Bł. Karolina Kózkówna - córka polskiej wsi, patronka ciężkiej pracy rolników i patronka młodzieży.
Zginęła broniąc godności polskiej dziewczyny.
Kiedy odnaleziono jej ciało okazało się, że w chwili śmierci męczeńskiej ściskała w ręce różaniec, aż do bólu.
Polka godna wszelkich pochwał - nie zawachała się chwycić szablę przeciwnika w ręce i się z nim szarpać. Z pozoru bez szans w walce z napastnikiem. Jednak odwaga i męstwo zwyciężyło. 
Nasz wzór, nasza rodaczka i powód do dumy.

Urodziła się 2 sierpnia 1898 roku w miejscowości Wał-Ruda niedaleko Zabawy na terenie diecezji tarnowskiej. Miała dziesięcioro rodzeństwa. Jej rodzice byli ludźmi głębokiej wiary. W 1912 ukończyła szkołę podstawową z wynikiem celującym.

Kiedy miała 16 lat przyjęła sakrament bierzmowania w kościele parafialnym w Zabawie. Była bardzo zaangażowana w życie swojej wspólnoty parafialnej. Należała do Apostolstwa Modlitwy i Żywego Różańca. Wraz z koleżankami dbała o porządek w kościele parafialnym.

W sierpniu 1914 roku wybuchła pierwsza wojna światowa. W miejscowości Karoliny pojawiło się wojsko rosyjskie. Dnia 18 listopada 1914 roku wszedł do domu Kózków, pod nieobecność matki, rosyjski żołnierz i kazał wyjść na zewnątrz Karolinie oraz jej ojcu. Pognał ich w stronę lasu. Po drodze ojcu nakazał wracać do domu. Karolina stawiała mu opór, broniła się silnymi ciosami i usiłowała zawrócić z drogi, lecz nie udało się jej tego uczynić.

Zwłoki Karoliny znalazł jeden z mieszkańców wsi dopiero 4 grudnia. Liczne rany świadczyły wyraźnie o walce Karoliny w obronie czystości i o jej wielkim cierpieniu. Kilkakrotnie cięta szablą, wyrwała się oprawcy i uciekała w stronę wsi przez bagna. Jednak tam wyczerpana całkowicie walką, upływem krwi i bólem zakończyła swoje piękne życie. Pogrzeb odbył się 6 grudnia 1914 roku, który przerodził się w wielką manifestację.

W okresie swojej pielgrzymki do Polski oraz przyjazdu do Tarnowa, 10 czerwca 1987, papież Jan Paweł II ogłosił ją błogosławioną podczas uroczystej mszy świętej przy licznym udziale duchowieństwa i wiernych (ok. 1,5 mln).
Warto dodać, że w ceremonii tej uczestniczyły dwie jej siostry Katarzyna i Maria, jedyne żyjące wówczas z jej rodzeństwa.
W homilii Jan Paweł II powiedział m.in.

"Ta młodziutka córka Kościoła tarnowskiego, którą od dzisiaj będziemy zwać błogosławioną, swoim życiem mówi przede wszystkim do młodych, do chłopców i dziewcząt... Mówi o wielkiej godności kobiety: o godności ludzkiej osoby. O godności ciała, które wprawdzie na tym świecie podlega śmierci, jak i jej młode ciało uległo śmierci, ale to ludzkie ciało nosi w sobie zapis nieśmiertelności, jaką człowiek ma osiągnąć w Bogu wiecznym i żywym, przez Chrystusa..."

Niech bł. Karolina Kózkówna wstawia się za polską młodzieżą, aby podążała śladem swojej Patronki - skromnej dziewczyny ze wsi Wał - Ruda, która przez swoje dziewicze życie i śmierć męczeńską odniosła podwójne zwycięstwo. 

Bł. Ks. Michał Rapacz - męczennik


Nowy błogosławiony z polskiej ziemi - bł. Ks. Michał Rapacz. 15 czerwca br. mogliśmy cieszyć się jego wyniesieniem do chwały ołtarzy.

Papież Franciszek 16 czerwca po modlitwie Anioł Pański powiedział: "Wczoraj w Krakowie został beatyfikowany Michał Rapacz, kapłan i męczennik, pasterz według serca Chrystusa, wierny i wielkoduszny świadek Ewangelii, który doświadczył zarówno prześladowania nazistowskiego jak i komunistycznego, i odpowiedział na nie ofiarowując swe życie. Brawa dla nowego błogosławionego!"

Rzeczywiście był to kapłan, który w obliczu zagrożenia śmiercią ze strony komunistycznych bojówek nie opuścił swoich parafian w Płokach, gdzie był proboszczem. Zdecydowany prędzej umrzeć powiedział:
"Choćbym miał trupem paść, nie zaprzestanę tej Ewangelii głosić i nie wyrzeknę się własnego krzyża."
Nie pomogły nawet nalegania parafian, żeby uciekał, bo grozi mu śmierć.

Ks. Michał Rapacz był niestrudzony w głoszeniu Ewangelii Chrystusa i wielkim patriotą. Stał się przez to zagrożeniem dla komunistów. Wydano wyrok śmierci jak na Jego Mistrza - Chrystusa. 
W dniu aresztowania powiedział tylko:
"Niech się dzieje Twoja wola, Panie."

W nocy z 11 na 12 maja 1946 roku, w niedzielę mieszkańcy Płok i okolic udawali się na poranną Mszę świętą. Zgromadzeni w świątyni oczekiwali na swojego proboszcza. Dowiedzieli się, że w lesie plebańskim znaleziono ciało zamordowanego księdza Michała. Pobiegli tam. Jeden ze świadków tak relacjonował to wydarzenie: Ludzie płakali na miejscu zbrodni. Usłyszałem tylko takie słowa: „ksiądz umarł za wiarę”. Maczali chusteczki we krwi ks. Rapacza mówiąc, że to krew święta.

Szybko zrodził się prywany kult ks. Michała Rapacza. Doprowadziło to do jego wyniesienia na ołtarze. W styczniu br. Papież Franciszek zatwierdził męczeństwo kapłana.
Jego beatyfikacja odbyła się 15 czerwca br.

Podczas uroczystości Prefekt Dykasterii Spraw Kanonizacyjnych kard. Marcello Semeraro, który przewodniczył mszy beatyfikacyjnej w homilii stwierdził m.in.

Poprzez Eucharystię, którą sprawował codziennie, rozpoznajemy w kapłańskim „oto jestem” błogosławionego księdza Michała Rapacza echo „tak” wypowiedzianego przez Jezusa Chrystusa. Dla proboszcza z Płok Eucharystia była fundamentem jego życia jako człowieka Boga. Szerzenie miłości do Chrystusa obecnego w konsekrowanym Chlebie było dla niego jedynym skutecznym lekarstwem na ateizm, materializm i wszystkie te światopoglądy, które zagrażają godności człowieka.

Jego wspomnienie liturgiczne zostało wyznaczone na dzień 12 maja.
Dziękujmy Bogu za dar nowego błogosławionego z ziemi polskiej. Jest to wielka łaska w obliczu próby coraz większej ateizacji naszej Ojczyzny. 
To także potwierdzenie słów św. Jana Pawła II:
"Polska to Ojczyzna świętych".
Radujmy się więc szczególnie z parafianami bł. Ks. Michała Rapacza. Deo gratias!



Aborcja w Polsce = bezprawie!

"Nie będziesz nigdy matką, nie zabieraj więc głosu na temat aborcji!" To usłyszałam od koleżanki, która wiedziała, że ...