niedziela, 16 czerwca 2024

Cierpimy na podobieństwo Chrystusa.


Męka Pana Jezusa w oczach małego dziecka. 

Jakie miałam wyobrażenia na temat męki Pana Jezusa jako mała dziewczynka, a potem jako już dorastająca osoba z jeszcze niedojrzałą wiarą?

Mama zabierała mnie na Mszę świętą i przeważnie patrzyłam się na duży Krzyż. Dwa małe gwoździe w rękach, jeden w nogach, mała rysa na lewym boku, parę małych cierni na głowie....Co tam!

Nie pojmowałam ogromu cierpienia Chrystusa, aż do czasu kiedy się nawrociłam i zaczęłam się tym interesować i o tym czytać. 
Teraz wiem, że to było największe i najokrutniejsze cierpienie w dziejach świata!

Chcę tutaj wspomnieć:
1. Jak ważna jest lektura duchowa od najmłodszych lat. Mnie niestety jej zabrakło. 
Formowanie się od dziecka. Można np. kupić dzieciom Pismo Święte dla dzieci, albo Gościa Niedzielnego dla dzieci, lub Mały przewodnik. 
Niech rodzice tego nie żałują nigdy swoim pociechom. 
2. Podczas pisania tego postu uświadomiłam sobie, że bardzo złe jest to, że protestanci mają wszędzie zawieszony Krzyż bez postaci Jezusa na Krzyżu ( bo Zmartwychwstał i już Go na Krzyżu nie ma).
Jak mają zrozumieć Mękę Pana Jezusa bez tego?
Ofiara Pana Jezusa wciąż trwa na każdej Mszy Świętej, na wszystkich ołtarzach świata!

Męka Pana Jezusa niech zawsze będzie w naszych sercach od dziecka.


Ileż to łez wylałam - świadectwo.

Możliwe, że patrząc na ten obrazek Jezusa Miłosiernego zastanawiacie się dlaczego jest taki wygnieciony... A ten obrazek jest także oblany moimi łzami.
Znalazłam go niedawno i trzymam go w swoim brewiarzu. Przetrwał kilkanaście lat. 
Jest wygnieciony dlatego, że wtedy, kiedy zaczynałam chorować przytulałam go do siebie i płakałam. I zasypiałam... Jest świadkiem moich łez, ale także świadectwem tego, że z każdej sytuacji jest wyjście, ponieważ Pan Jezus płacze razem z nami i nas zawsze słyszy. Nie pisze tego po to, żeby się żalić na moje życie, nie... piszę, żeby Wam powiedzieć - Jezus Miłosierny wyciągnie Was z każdego nieszczęścia, tylko musicie do Niego wołać i krzyczeć wśród łez.
Dziś jestem kobietą nie do zdarcia, silną i nie poddaje się mojej chorobie.
Trwam na nowennie pompejańskiej, która daje mi dużo pokoju.
Bracie i siostro - nie poddawaj się! Jestem dowodem na to, że chociaż życie daje w kość, to Jezus jest najlepszym lekarzem i naszym ratunkiem, ucieczką w każdej, trudnej sytuacji.
Dasz radę, jak ja.

Nowenna pompejańska w moim życiu.


Nowenna pompejańska w moim życiu. 

Kiedy 14 lat temu zaczął się proces mojego nawrócenia z trudem odmawiałam jedną tajemnice różańca świętego.
Pan Bóg i Matka Boża działają tak w moim życiu, że wiele się zmieniło.
Czas ciągłego oczyszczania i nawracania się trwa bardzo długo, wiem, że to jaka jestem teraz to nie moja zasługa.
Stałam się niegodnym narzędziem w ręku Pana Jezusa i Maryi. 
Kilka lat temu zostałam przyjęta do Apostolatu Nowenny Pompejańskiej. Staram się zachęcać ludzi do odmawiania tej nowenny. 
Ja, która 14 lat temu ledwo odmawiałam dziesiątke różańca....
Nigdy nie można wątpić w Miłosierdzie Boże i w to, że Niepokalane Serce Maryi jest doskonałą formą, która nas kształtuje.
Matka Boża działa cuda w moim życiu. Żałuję, że dawniej żyłam dla tego świata.
Kochani odmawiajmy codziennie różaniec święty, a jeśli tylko możemy to nowennę pompejańską.
Może bliska nam osoba tego potrzebuje, a jest to wielki dar dla niej, taki dar miłości.
Niech Pan Bóg Wam błogosławi, a Matka Boża osłania płaszczem swej opieki +

Na zdjęciu:
* Dyplom członka Apostolatu Nowenny Pompejańskiej.
* Różaniec pobłogosławiony w Sanktuarium w Pompejach.
* Obrazek Matki Bożej Pompejańskiej.

Doświadczenia świętych na drodze wiary.


Opieka św. O. Pio 

Jest to święty bardzo dla mnie ważny, przypomina mi się dzisiaj jego opieka i wstawiennictwo.
Wiele lat temu kiedy mieszkałam przez jakiś czas sama, miałam pewien kłopot - trzeba było po budziku wstać do pracy.
Byłam wtedy bardzo młoda, więc był z tym problem. 
Codziennie prosiłam św. O. Pio, żeby mnie budził: "Ojcze Pio proszę obudź mnie rano do pracy."
Rzeczywiście nigdy nie zaspałam. Pewnego ranka ktoś zapukał do ściany kilka razy, a byłam w domu zupełnie sama.
Pomyślałam wtedy: "Ojcze Pio obudziłeś mnie, jak dobrze, że jesteś."
Bracie i siostro nigdy nie wątp w świętych obcowanie. 


Jak to św. Antoni pomógł odszukać emeryturę mojej babci, która zapomniała, gdzie ją schowała. 

Moja już śp. babcia chorowała na alzheimera i była to już wtedy dosyć mocno zaawansowana choroba.
Pewnego dnia listonosz, jak co miesiąc przyniósł jej emeryturę. Moja babcia postanowiła dobrze ją ukryć. W tym dniu ja byłam w pracy 8 godzin.
W domu rozpoczęło się zamieszanie, nerwy i gorączkowe poszukiwania. 
Moja babcia nie mogła sobie nic przypomnieć. 
Kiedy wieczorem wróciłam do domu moja mama z babcią były mocno zdenerwowane.
Nigdzie emerytury nie było, jak kamień w wodę. 
Podeszłam do wizerunku Pana Jezusa i powiedziałam: "Św. Antoni, Panie Jezu jeśli mi nie pomożecie to kto inny?"
W tym momencie podeszłam do szafy, otworzyłam ją, wyjęłam koc, który był w szafie, odwinęłam go bo był złożony...patrzę a tu emerytura babci!
Całodzienne poszukiwania przyniosły rezultat dopiero po modlitwie.

Kamień z serca, ale mam przynajmniej teraz możliwość złożenia świadectwa. 
Ta historia może się wydawać zabawna, ale uwierzcie mi zamieszanie było spore.
Chwała Panu i dzięki św. Antoniemu z Padwy.

Aborcja w Polsce = bezprawie!

"Nie będziesz nigdy matką, nie zabieraj więc głosu na temat aborcji!" To usłyszałam od koleżanki, która wiedziała, że ...