Już w czasie nauki w Technikum miałam nabożeństwo do św. Józefa.
Byłam wtedy dziewczyną pełną lęku, jak to stwierdziła moja wychowawczyni byłam "panikarą".
Najgorsze w tamtym czasie były dla mnie praktyki zawodowe, które odbywały się zarówno w szkole, jak i poza nią w zakładach gastronomicznych.
Pomijając fakt, że nauczyciele byli bardzo surowi, to wybierając tą szkołę minęłam się z powołaniem. Jednak jako bardzo uparta i ambitna uczennica postanowiłam ją skończyć.
Tutaj dużą rolę odegrał św. Józef. Znałam na pamięć modlitwę do świętego o pomoc w pracy. Zawsze przed praktykami ją odmawiałam. Wierzę, że fakt zaliczenia praktyk na ocenę celującą zawdzięczam właśnie św. Józefowi. Pomimo ogromnego stresu i uczucia zagubienia w tej szkole udało się ją ukończyć.
A uwierzcie mi: nauka przygotowywania potraw i obsługi konsumenta w takich nerwach była bardzo trudna. Zdarzało się, że na zajęciach miałam sine paznokcie, a pot spływał mi strużkami. Jak to się stało, że byłam drugą uczennicą w klasie pod względem średniej końcowej? Tylko pomoc św. Józefa!
Zachęcam Was do konsekracji, czyli poświęcenia się św. Józefowi, po 33 - dniowych rekolekcjach. Ja już to zrobiłam i czuję, jak św. Józef pomaga mi w pracy.
Modlę się do niego codziennie.
Mam nadzieję, że każdy kto czyta to świadectwo uwierzy, że nie ma rzeczy niemożliwych, kiedy ma się silną wiarę i tak skutecznego Patrona, jakim jest św. Józef.
Chwała Panu za wszystko.
Monika Świtalska